LCD Soundsystem Kontempluj amerykański sen

 Strona główna / LCD Soundsystem Kontempluj amerykański sen

LCD Soundsystem Kontempluj amerykański sen

Plan LCD Soundsystem, aby "wyjść na wierzch" i odejść od gry muzycznej w jej szczytowym momencie w 2011 roku, został wykolejony kilka lat później, kiedy to powrócili na tor festiwalowy w 2020 roku. Bandleader James Murphy był wrażliwy na oskarżenia o grabież pieniędzy i na początku ich drugiego rozdziału wysłał szczegółowe rozważania na temat wzlotów i upadków break-upów i zjazdów. Istota missive było to, że Murphy miał trofeum piosenek odbijających się wokół jego czaszki i zamiast nagrywać je i wrzucić do skarbca, pomyślał, że może równie dobrze wrócić do swoich przyjaciół i wydać je jako właściwą muzykę LCD Soundsystem. I tak, ogólnie rzecz biorąc, świat hipsterski cieszył się, że władcy dance punku ponownie się spotkali, aby ponownie uczynić swój ironiczny groove modnym. Ale jak 2020 nosił na i żadnych nowych utworów pojawiły się w setlistach LCD, te same arbitrzy gustu zaczął się zastanawiać, czy powrót naprawdę był niczym więcej niż Coachella wielkości wypłat dla Murphy i Co. Czy obietnica świeżej muzyki nie była niczym więcej, jak tylko zasłoną dymną? Szybkie przejście do roku 2021 i LCD Soundsystem w końcu spełniły tę obietnicę wraz z nowym albumem American Dream.

Motywacje na marginesie, można bez wątpienia stwierdzić, że LCD Soundsystem nie zepsuł pod żadnym względem swojej spuścizny z tym nowym albumem i w rzeczywistości ujawnił nowy aspekt artyzmu, który był widoczny tylko w przelotnych przebłyskach za pierwszym razem. Mówiąc dokładniej, piosenki w American Dream są bardziej dojrzałe i poważne niż ich poprzedni dorobek. Oczywiste jest, że Murphy dokonał sporej ilości poszukiwań duszy w swoim czasie, który upłynął od jego odejścia, co znajduje odzwierciedlenie w wielu piosenkach, które dotyczą siebie samych i starają się odnaleźć głębsze znaczenie w gorączce współczesnego życia.

Podczas gdy bardziej introspekcyjny LCD Soundsystem jest ciekawym rozwinięciem zespołu, który na początku był przede wszystkim strojem muzyki tanecznej, druga strona medalu jest taka, że ten album jest o wiele bardziej ponurą sprawą niż się spodziewano. Nie ma wśród tych utworów głupiego żartobliwego utworu typu "Drunk Girls", nie ma też wielu linerów typu "Do tych z Was, którzy wciąż myślą, że jesteśmy z Anglii, nie jesteśmy". To niekoniecznie musi być coś złego, Murphy przecież przepycha 50, więc partia piosenek, które są trochę mniej młodzieńcze, nie jest aż tak wielkim szokiem. Ale oznacza to również, że czynnik zabawy został w dość dużym stopniu cofnięty. Nie tylko to, ale również autoreferencyjny charakter LCD wydaje się w większości przypadków zniknął. LCD Soundsystem zawsze był nie tylko dla muzycznych nerdów, ale jest to tylko tyle muzyki o byciu muzycznym nerdem też. Jednak piosenka "Tonite" to jedyny realny czas, w którym Murphy przełamuje czwartą ścianę, wraz z jego samplą nawiązującą do jego "późnej epoki, wędrówek w średnim wieku". Utwór ten jest również jednym z niewielu, które Murphy naprawdę wykorzystuje w klasycznej formule LCD, polegającej na tym, że na szczycie bitu umieszcza rant i widzi, dokąd on zmierza. W rzeczywistości jest to wciąż dość ciężki utwór z takimi zapowiedziami jak "you're getting older/ I promise you this" i "the future's a nightmare", ale muzycznie jest to jeden z bardziej prężnych i tanecznych utworów z przeszywającym syntezatorowym basem i klasycznym kowbojskim rytmem LCD.

Jest jeszcze kilka innych wysokoenergetycznych utworów, a mianowicie punkowy podmuch "Emotional Haircut", a także napędzający "Other Voices", który jako liryczną treść charakteryzuje się strumieniem świadomej diatryby. Gumowy bas i gitarowa skronk tego ostatniego ma Brian Eno napisane wszystko, chociaż maniacy muzyki mniejszego kalibru mogą przypisać wpływ na Eno ambasadorów Talking Heads i David Byrne. "Inne głosy" to również rzadka okazja dla klawiszowca Nancy Whang do przejęcia wiodącej roli wokalu i przyczynia się do dobrze umiejscowionego, lodowatego mini-sprzętu o przyjaciołach i wrogach oraz "brzmiącego jak lata 90-te". Otrzymujemy również kolejny hołd Eno w postaci "Change Yr. Mind", który nosi więcej niż przelotne podobieństwo do głównego utworu Before and After Science, "No One Receiving". Ale hej, jeśli masz zamiar zaktualizować piosenkę na XXI wiek, jest niewiele lepszych wyborów niż legendarne Eno i "Change Yr. Mind" jest odpowiednio jednym z lepiej skonstruowanych utworów na płycie.

Drugą atrakcją, jeśli chodzi o wniesienie trochę zapału do stołu, jest singiel "Call the Police", który przypomina hymn "All My Friends". Nie ma w nim dość emocjonalnego muru tego utworu, ale zbliża się do niego i kiedy Murphy zaczyna wykrzykiwać tytuł utworu w kulminacyjnym momencie, jest to najskuteczniejsze katharsis całej płyty. Niestety, na drodze do osiągnięcia satysfakcjonujących szczytów w pozostałej części utworów nie ma zbyt wiele. Piosenki takie jak wycięty tytuł w większości przypadków po prostu się nie wydały, podobnie jak otwieracz albumu "Oh Baby". Na pewno są to dobrze dopracowane utwory, ale brakuje w nich trochę czegoś ekstra, co wepchnie je na krawędź w coś dosłownie porywającego. Podobnie "How Do You Sleep?" zaczyna się od abstrakcyjnego intro typu no wave i tak jak wydaje się, że naprawdę buduje parę, rozpływa się w bezcelowej kodzie, a także zdaje się recytować niektóre z tych samych syntezatorów, które rozkwitły jak "Someone Great" z 2007 roku Sound of Sliver. Nie są to wcale złe utwory, ale po prostu nie oferują wiele w zamian za muzyczną zapłatę.

Dalej jest album bliższy "Black Screen", który jest prawdopodobnie najbardziej stonowanym kawałkiem albumu, a także najdłuższym, rozciągającym się po 12 minutach. Nad łóżkowymi syntezatorami w stylu lat 80-tych Murphy kręci opowieść o utraconym związku ze starym przyjacielem, a może i kochankiem, i tworzy jedną z najbardziej szczerych i intymnych chwil American Dream. W albumie, który w dużej mierze dotyczy radzenia sobie z problemem starzenia się i odnajdywania coraz bardziej ograniczonych możliwości, jest to utwór, który kończy się tym, że jest najbardziej surowy i łamiący serce. Naprawdę można poczuć żal i szczerze mówiąc tylko żal przesiąkający przez muzykę, która jest terytorium, do którego nawiązywano w utworach takich jak "All My Friends" i "New York, I Love You But You're Bringing Me Down". Ale po usunięciu jakiejkolwiek bomby lub dźwiękowego bałaganu, jaki tu jest, tnie on jeszcze głębiej. Następnie utwór zamyka się instrumentalnym outro napędzanym pianinem, który jest po prostu wspaniały. Jeśli LCD Soundsystem 2.0 będzie poważniejszą i bardziej melancholijną aferą, "Black Screen" może być planem przeniesienia tego nowego kierunku w zupełnie inne miejsce. Choć z definicji nie będzie to impreza taneczna, to w przyszłości może doprowadzić do powstania kilku intrygujących nowych dróg. Witaj z powrotem LCD Soundsystem, brakowało Cię.